Wywiad świąteczny ze Starostą Tarnowskim

”WASZ NOWY OŚRODEK JEST NA LIŚCIE MOICH ZAWODOWYCH MARZEŃ…”

Wywiad świąteczny ze Starostą Tarnowskim   – panem Romanem Łucarzem

Redakcja: Panie Starosto, przez ostatnie miesiące współpraca między Starostwem Powiatowym a  naszym Ośrodkiem nie tylko układa się wzorowo, ale również przynosi mnóstwo wymiernych efektów – zostały zakupione grunty pod inwestycję w Dwudniakach, powstały projekty  nowoczesnego  i spełniającego wszystkie wymogi edukacyjno – terapeutyczne obiektu szkolnego  oraz nowoczesnego kompleksu hippicznego, tak ważnego w naszej pracy. Czy możemy prosić Pana o krótkie podsumowanie ostatnich miesięcy? Czy jest coś co Pana zaskoczyło?

Starosta Roman Łucarz: Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że staraliśmy się zakupić od spadkobierców posiadłość w Zbylitowskiej Górze, w której obecnie znajduje się Ośrodek. Jednak wygórowane żądania, odbiegające zarówno od możliwości finansowych powiatu jak i rzeczywistej wartości obiektu zmusiły nas do szukania alternatywnego rozwiązania. Zakup od Gminy Wierzchosławice budynku po byłej szkole wraz z działką, a także dwóch działek od prywatnych właścicieli to słuszna i trafiona decyzja. Miejsce jest urokliwe i ciche, co dla dzieci z naszego Ośrodka ma kolosalne znaczenie. W tej chwili dysponujemy obszarem o powierzchni 1,5ha. Praktycznie projekt nowego Ośrodka jest gotowy, zleciliśmy firmie jeszcze zaprojektowanie ujeżdżalni. Chcemy, aby prace rozpoczęły się jak najszybciej, jednak ze względu na termin składania wniosku o środki unijne mogą trochę się opóźnić. Jednak termin oddania do użytku nowego obiektu nie uległ zmianie. Chcemy, abyście rok szkolny 2018/2019 rozpoczęli już w nowej siedzibie. Oczywiście środki finansowe na wkład własny powiatu zostały zabezpieczone w budżecie na 2017 rok.

W tym miejscu chciałbym bardzo serdecznie podziękować zarówno radzie pedagogicznej, jak i rodzicom, a także naszym podopiecznym za zrozumienie i konstruktywne podejście do problemu. Współpraca budowana na wzajemnym zaufaniu przynosi tylko dobre efekty.  Myślę, że nowe miejsce spełni wszystkie Wasze oczekiwania i będzie nowym domem dla podopiecznych, rodziców i nauczycieli. Na koniec mogę tylko potwierdzić, że współpraca między Zarządem Powiatu a Ośrodkiem układa się wzorowo.   

Redakcja: Zbliżają się święta Bożego Narodzenia – bardzo rodzinny czas nie tylko dla nas, ale również dla naszych podopiecznych.  Szczególnie dzieci mają dar odczuwania tego okresu w sposób wyjątkowy i niepowtarzalny. Czy mógłby zdradzić nam Pan, jak wyglądały święta w Pana rodzinnym domu? Która z tradycji bożonarodzeniowych była tą ulubioną i wyczekiwaną?

Starosta Roman Łucarz: Przyznaję rację, że dzieci przeżywają ten czas w sposób szczególny. Tak również i ja to przeżywałem. Były to zupełnie inne czasy, ciężkie czasy, ale może właśnie dlatego były to prawdziwe święta Bożego Narodzenia, nie tak skomercjalizowane jak współcześnie. Nie było galerii handlowych i były duże problemy z zakupem nawet podstawowych produktów, które nie dość, że były na kartki, to jeszcze trzeba było wystawać w niekończących się kolejkach. Tradycje w moim domu nie odbiegały od tych, które są charakterystyczne dla tej części Polski. Najpierw to oczywiście ubieranie choinki, ale nie sztucznej jak dzisiaj, lecz  tej prawdziwej, prosto z lasu. Może nie była tak kształtna jak sztuczna, ale ten zapach pamiętam do dziś. Pamiętam jeszcze normalne świeczki woskowe na choince. Trzeba było jednak uważać, aby nie spowodować pożaru. Wigilia to osobny temat, to całodniowe oczekiwanie na ten jedyny, jakże szczególny wieczór, to odświętny strój, łamanie się opłatkiem, kolacja wigilijna, a na niej tradycyjne potrawy (karp, barszcz z uszkami, kompot z suszonych owoców, pierogi, kapusta zasmażana). Po kolacji zawsze śpiewaliśmy kolędy, o ile pamiętam to przeważnie zawsze wyczerpaliśmy cały ich repertuar. O północy tradycyjne wyjście na pasterkę. Pamiętam, że była u nas – po pasterce – tradycja zdejmowania bram ogrodzeniowych, ale nigdy w tym nie brałem udziału, bo uważałem to za typowy przejaw chuligaństwa. Natomiast święta zawsze spędzaliśmy w gronie rodzinnym. W jeden dzień rodzina przyjeżdżała do nas, a w następny dzień jechaliśmy z rewizytą. Najbardziej wyczekiwaną przeze mnie była oczywiście Wigilia. To jedyny w sobie, najwspanialszy dzień w roku. Do dziś uważam, że łamanie się opłatkiem to typowo rodzinna uroczystość, dlatego z dużą rezerwą podchodzę do wielkich spotkań opłatkowych, w których zatraca się magiczny charakter tego dnia, bo Wigilia jest tylko 24 grudnia.

Redakcja: Czy kultywuje Pan tradycje świąteczne wyniesione z domu rodzinnego? Jak teraz spędza  Pan Święta? Co jest w nich dla Pana najważniejsze?

Starosta Roman Łucarz: Oczywiście, jako katolik, nie wstydzę się swojej wiary i wszystkie zwyczaje chrześcijańskie wyniesione z domu rodzinnego są pilnie kultywowane, bo przecież w ten sposób przekazujemy je naszym dzieciom. To jest nasz obowiązek, zwłaszcza w czasach, kiedy chce się wyrzucić z naszych serc Jezusa i zastąpić Go komercją, błyskotkami tego świata, które szybko przemijają i nie są w zasadzie nic warte. Najważniejsze dla mnie jest właściwe przeżycie tych najwspanialszych świąt. Bo przecież w tym dniu rodzi się Bóg i ważne jest, aby w każdym z nas rodził się na nowo. A to powinno się przejawiać w miłości do drugiego człowieka, w czynieniu dobra. Jeżeli wszyscy czerpaliby z tych świąt to co najcenniejsze, o ile piękniejszy byłby świat, bo malutki Jezusek to sama miłość.  

Redakcja: Święta to również obdarowywanie najbliższych – nie tylko materialnymi rzeczami, ale również swoim czasem i uwagą. Jakie ma Pan zdanie na temat aktualnego lansowanego trendu – świąt skomercjalizowanych i nastawionych głównie na konsumpcję? Czy udaje się Panu uniknąć marketingowych pułapek tego okresu?

Starosta Roman Łucarz: Dla mnie dobra tego świata są narzędziem a nie celem. Powiem szczerze – nie daję się zwariować, bo o czym już wcześniej wspomniałem, staram się przeżyć te święta w swoim sercu, a nie w żołądku. Nie umniejszam w tym miejscu pięknym zwyczajom, a nawet konsumpcji, ale najważniejsze jest zachowanie odpowiednich proporcji: najpierw Pan Bóg a dopiero później wszystko pozostałe. Staram się tak żyć dlatego że mam w życiu ustaloną hierarchię wartości, najpierw Pan Bóg, później rodzina i zdrowie. Reszta jest dodatkiem, służącym do realizacji tych trzech wartości. Dlatego widzicie Państwo, że w taki sposób można łatwo uniknąć jak to określiliście „marketingowych pułapek”

Redakcja: Nie da się jednak ukryć, że szczególnie dla dzieci najprzyjemniejszą częścią Bożego Narodzenia jest moment zaglądnięcia pod choinkę w poszukiwaniu upominków. Do jednych przychodzi Aniołek, do innych święty Mikołaj, dawniej również Dziadek Mróz. Kto Panu, kiedy był Pan dzieckiem, zostawiał podarunki? Czy jest jakiś, który wrył się Panu szczególnie w pamięć?

Starosta Roman Łucarz: Zawsze czekałem bardzo na prezenty, ale najbardziej w wieku 6-12 lat. Tym bardziej, że – jak wspomniałem –  były to czasy bardzo ciężkie. Współczesnym dzieciom trudno sobie wyobrazić, że w sklepie może nie być bananów, cukierków, czekolad, chipsów. A wtedy tak było, półki pokrywał jedynie kurz. Święta były jednym z niewielu okresów w roku w którym coś do sklepu „rzucili”, najczęściej na kartki. Dlatego jako dziecko bardzo wyczekiwałem tego, co będzie pod poduszką lub pod choinką. Jeżeli chodzi o prezent, który szczególnie zapamiętałem to na pewno mechaniczna kolejka, nakręcana specjalnym kluczykiem, która jeździła w koło po szynach. Pamiętam również jak bardzo ucieszyłem się ze skórzanej piłki nożnej. Wtedy to było „coś”. Bardzo o nią dbałem, smarując ją po każdym meczu  wazeliną. W związku z tym, że o wszystko było trudno, naprawdę wtedy umieliśmy się cieszyć nawet z drobnej rzeczy. Dzisiaj to trudne do wyobrażenia.

Redakcja: Panie Starosto, żywimy nadzieję, że uda nam się z Panem  spotkać w naszym Ośrodku na wspólne, tradycyjne coroczne  przedświąteczne kolędowanie. Czy ma Pan swoją ulubioną kolędę? Czy wiążą się z nią jakieś wspomnienia?

Starosta Roman Łucarz: Powiem szczerze, że nie mam jakiejś jednej ulubionej kolędy. Dla mnie kolędy to najpiękniejsze pieśni kościelne, nie dość, że linia melodyczna jest przepiękna to jeszcze kryją w sobie jakże głęboką treść.

Redakcja: Jak wiemy dzieci mają mnóstwo marzeń dotyczących swojej przyszłości. Domyślamy się, że w wieku kilku lat nie marzył Pan o zostaniu Starostą. Kim zatem chciał Pan być?

Starosta Roman Łucarz: Może Was zaskoczę, ale nie chciałem być strażakiem jak wielu chłopców w tym wieku. Zresztą do dzisiaj pamiętam wiersz z „Elementarza” Falskiego, „Jak Wojtek został strażakiem”. A tak na marginesie to był fantastyczny podręcznik i tylko jeden, a nie tak jak dzisiaj. Nie chciałem też być rolnikiem, dlatego naprawdę dobrze się uczyłem, żeby skończyć szkołę średnią a później studia i znaleźć pracę. O ile pamiętam, to pierwsze myśli biegły w stronę górnictwa. Brat mojej babci był górnikiem i bardzo podobał mi się wtedy strój górniczy. Miałem zamiar iść do szkoły górniczej, lecz moja mama szybko mi to wyperswadowała. Mówiła, że to ciężka i bardzo niebezpieczna praca. Dzisiaj mogę powiedzieć Jej (chociaż nie żyje) – dziękuję Ci Mamo! No i oczywiście w tamtym czasie o zostaniu starostą nie marzyłem, bo nawet  pojęcia nie miałem o takiej funkcji. No chyba, że starosta weselny – o takim słyszałem.

Redakcja: Marzenia zmieniają się często z biegiem lat i doświadczeń. Proszę nam zdradzić o czym marzy Pan Starosta zawodowo a o czym prywatnie?

Starosta Roman Łucarz: Zanim odpowiem na to pytanie muszę powiedzieć,  że to, iż  zostałem starostą zawdzięczam  – i tu nie zgadniecie komu- mojej ukochanej żonie Jadzi, z którą jestem już 32 lata. Bo gdyby nie Ona to raczej nie mieszkałbym w Powiecie Tarnowskim. To dzięki Niej i oczywiście wielu życzliwym ludziom, których spotkałem na swojej drodze i którym w tym miejscu serdecznie za wszystko dziękuję.

A wracając do pytania, to moje marzenia prywatne zawierają się w tych trzech wartościach życiowych, o których wcześniej wspomniałem. Na pewno chcę dalej trwać w wierze w Jedynego Boga. Pragnę, aby zdrowie dopisywało, bo to determinuje wszystkie nasze poczynania. Chcę mieć taką wspaniałą rodzinę jaką mam. Tym się cieszę i marzę o tym, aby trwało to jak najdłużej. Natomiast zawodowo chciałbym jak najwięcej zrobić dla naszego powiatu. Wasz nowy Ośrodek jest na liście zawodowych marzeń, tak jak rozwój Powiatu Tarnowskiego. Marzy mi się aby maksymalnie wykorzystać zarówno środki unijne, jak i rządowe dla poprawy warunków życia mieszkańców naszej małej ojczyzny.

Redakcja: Panie Starosto w imieniu całej ośrodkowej społeczności pragniemy Panu już dziś życzyć spełnienia wszystkich marzeń a także rodzinnych, spokojnych świąt pełnych Bożego błogosławieństwa. Dziękujemy za troskę i wsparcie jakie od Państwa otrzymujemy.

Starosta Roman Łucarz: Dziękuję bardzo, Wam również życzę, aby Boża Dziecina przyniosła miłość, radość i rodzinne ciepło do każdego Waszego domu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.