1 listopada jest dniem wolnym od zajęć szkolnych. W tym szczególnym dniu obchodzimy Uroczystość Wszystkich Świętych, wspominamy tych, którzy po trudzie ziemskiej wędrówki radują się już szczęściem wiecznym. Myślimy nie tylko o tych, którzy osiągnęli już chwałę Nieba, ale o wszystkich, którzy odeszli z tego świata – naszych bliskich, przyjaciołach, towarzyszach po drogach życia. Myślimy o tych, których nie ma już między nami, ale „ po ich głosach wciąż drży powietrze„. Wierzymy, że „życie ich zmienia się, ale się nie kończy„, bo „żeby widzieć naprawdę – zamykają oczy„. Zatrzymujemy się także nad grobami bezimiennymi, opuszczonymi, naznaczonymi śladem czasu. Budzą się wspomnienia, ożywają cmentarze, groby rozkwitają wieńcami, jaśnieją światłem tysięcy zniczy. Swoją obecnością i modlitwą okazujemy swoim najbliższym naszą miłość, wdzięczność, pamięć. Uczymy także tej pamięci i szacunku najmłodszych, by kiedyś oni wspominali nas w duchu chrześcijańskiej nadziei.
Niepowtarzalny klimat pierwszych dni listopada potęgowany zamierającą jesienną aurą sprawia, że częściej myślimy o tym, co tak łatwo spychamy w codzienności gdzieś na margines świadomości. Przystajemy, by doświadczyć także własnej kruchości i przemijalności. Zanurzeni w listopadowym nurcie refleksji i zadumy zaczynamy głębiej drążyć tajemnicę własnego istnienia i powołania. Uświadamiamy sobie jak wielkim cudem i darem jest życie, jak bezcenna jest każda jego chwila. Zaczynamy rozumieć, że „kochamy wciąż za mało i stale za późno„. Przypominamy sobie o naszym powołaniu do miłości, a więc do świętości. Uroczystość Wszystkich Świętych rozpala w nas tęsknotę za Bogiem, budzi miłość do człowieka , rodzi niezachwianą nadzieję na życie po życiu. „I choć nas zasmuca nieunikniona konieczność śmierci, znajdujemy pociechę w obietnicy przyszłej nieśmiertelności„. Jak dobrze, że jest taki dzień, w którym stają zegary, ale płynie czas…